środa, 27 lutego 2013

Bieg tempowy...i żyję nadal

Po trzech dniach treningu Baur'a i Thurner'a uznałam, że nacja niemiecka (trenerzy: Bur i Thurner) ma inne - patrz lepsze-  parametry wytrzymałościowe niż nacja polska (czyli ja). Kwas mlekowy gromadzi sie w moim organiźmie w ilościach przekraczjących wszelkie normy, objawiając się bólem wszystkich mięśni. Rozważywszy "za" i "przeciw", mimo wszystko postanowiłam kontynuować trening.  Doszłam do prostego wniosku a mianowicie, że nie umrę od biegu tempowego, zalecanego wg trenerów i to przeważyło o moim dzisiejszym biegu. Przed biegiem, wykoanałam, zgodnie ze wskazówkami szereg ćwiczeń siłowych.  Trening siłowy ma na celu koordynację pracy mózgu i mięśni, co w efekcie pozwala na kontrolę biegu i szybsze tempo.
O dziwo, już po wykonaniu pierwszej serii dwóch pierwszych (z ośmiu)  ćwiczeń siłowych nie udczuwałam zakwasów, za to oddychałam jak pies podczas upałów.
Przystapiłam do biegu, czując, że moje mięsnie są bardzo dobrze przygotowane do wysiłku. Poszły konie po betonie.... Biegło się świetnie. Dystans, który rzemierzałam zwylke w 30 minut, tym razem pokonałam z 22 minuty! Ostatecznie byłam zmuszona wydłużyć trasę, w celu zachowania 35 minut biegu. Byłam pod wrażeniem swojej wydolności, szczególnie mając na uwadze obolałe mięśnie przez cały dzisiejszy dzień. Muszę przyznać, że lubię szybkie bieganie. To był najprzyjemniejszy bieg od niepamiętnych czasów. Efekt 3 dni treningów jest zadziwiający!
Jestem winna sprostowanie: nacja polska wcale nie ma gorszych parametrów wytrzymałościowych niiż nacja niemiecka. Sens olimpiady zachowany.
Autor zdjęcia: Henryk Przondziono/Agencja GN www.infowiara.pl 
 
Cytat:
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni.



wtorek, 26 lutego 2013

Biegaj ze mną

Biegaj ze mną.
Trenig wytrzymałościowy sprawia, że czujemy sie szczęśliwi! Jest to udowodnione naukowo gdyż podczas biegania podnosi się poziom serotoniny we krwi a serotonina jest hormonem, który sprawia, że czujemy się szczęśliwi. Innym źródłem szczęścia są endorfiny, ktore sa uwalniane z komórek nerwowych podczas intensywnych, długotrwałych obciążeń, stajac sie wyzwalaczem doskonałego nastroju. Kto podczas treningu chciałby zakosztować jak smakują endorfiny, powinien biegać przynajmniej 50 minut. W nawiasie dodam, że smak endorfin możesz czuć nawet do 3 godzin. Bieganie również uodparnia na stres, obniżając poziom kortyzolu i adrenaliny. Ponadto trwający 10 tygodni trening redukuje "syndrom strachu przed przyszłością", jednocześnie zwiekszając wytrzymałość.  Teraz argument najwyższej wagi w świecie informacji i intelektu: bieganie podwyżsższa poziom dotlenienia a tym samym wydajność mózgu, podnosi sprawność logicznego myślenia i zwiększa kreatywność.  Z kolei używanie dotlenionego mózgu chroni go przed procesami starzenia.
Biegaj ze mną.
W niedzielę tj. 24.02.2013 r. zaczęłam trening przygotowujący do biegu na 10 km wg Christofa Baur'a i Bernda Thurner'a. Trening ma mnie przygotować do biegu na 10 km, który odbedzie się za 8 tygodni.
Dzień pierwszy:
Na poczatek, standardowo rozgrzewka, trwajaca ok. 10 minut. Najpierw rozgrzewam mięśnie górnej części ciała, schodzac do dołu, dzieląc na: ręce, plecy, uda, łydki.
To był bardzo przyjemny bieg interwałowy, czyli trochę szybkiego biegu trochę marszu, naprzemiennie. Trwał nieco ponad 50 minut.
Pomimo ćwiczeń rozluźniających po biegu, nie zastosowałam, w końcówce biegu rozluźniającego  i pozostały zakwasy.
Dzień drugi:
Celem był bieg rozluźniający długodystansowy trwajacy 60 minut. Cel w zakresie czasu biegu został osiągnięty ale nie był to dla mnie bieg rozluźniający gsyż zaraz na poczatku wdepnęlam w kałużę, buty przemokły a skarpetka obtarła mi 2 palce u stopy. Działo się to niepostrzeżenie, gdyż bólu nie odczuwałam. Moje miesnie okazały się słabsze niż wydolność oddechowa. Miałam wtażenie, że zanikły po 3-tygodniowej przerwie w bieganiu ale postanowiłam, że je wykształcę.  Tak czy inaczej mleczan z dnia poprzedniego - z mięśni międzyżebrowych zniknął, ale w mięśniach ud powstało go jeszcze więcej.
Dzień trzeci:
Tutaj wg planu treningowego powinna być przerwa ale ze względu na nadmiar mleczanu w mięsniach postanowiłam zastosować gimnastykę - 10 minut, bieg krótkodystansowy - 15 minut, gimnastykę - 10 minut.
 Ze względu na uraz palcow stopy zmieniłam sposób jej stawiania na podłożu. Nauczona przez McDougall'a, zawsze biegam na palcach. Dzisiaj  nie było to komfortowe i podświadomie używałam środkowej części stopy  a momentami orientowalam się, że stawiam stopę na pięcie - czego stanowczo unikam ze względu na nadmierne obciążenie stawów.
Mam nadzieję, że wyleczę moje palce do jutra bo czeka mnie bieg na tempo.....

 
Cytat:
Maraton - prehistoryczne polowanie naszych czasów.
Ch. McDougall


niedziela, 24 lutego 2013

Płatonow spłatał mi figla

Oczekująca od początku stycznia więc tym bardziej spragniona teatru, pobiegłam na Płatonowa w reżyserii Agnieszki Korytkowskiej-Mazur. 40 minut przed spektaklem stałam w foyerw pełni gotowa do przeżycia, wraz z aktorami Teratru Osterwy, fascynującej przygody.
Zaczęło się. Ciemno, mroczno, głucho...Scenografia uboga.Kolorystyki brak. Szary, szary, szary... Okrągły podest o nierównej strukturze skojarzył mi się z...Gwiezdnymi Wojnami....Biegajacy we fraku, Seriej (Paweł Kłos), przypominał mi rycerza Jedi. Pomyślałam: "Na pewno będzie walka bohatera ze sobą, a może zmiana w mózgu - nierównym podeście"...Przecodząc z anatomii do sztuki: sam Płatonow, w tej roli, Krzysztof Olchawa, wprowadza nas w temat przedstawiajac swoich towarzyszy. Ten zabieg, w moim odczuciu, wskazywał na spojrzenie na rzeczywistość Płatonowa, od jego subiektywnej strony. Teraz wiem kto mnie wodzi za nos. "Niech będzie" pomyślałam - "Płatonow pokaże swój świat".
Jedna z pierwszych scen, która powtarza sie kilkakrotnie: wszyscy siadają przy stole i rozmawiają posługujac się utartymi zwrotami grzecznościowymi.
Maska 20 lat przed Gombrowiczem? Komentarz: Czechow wielkim pisarzem był.
W spektaklu pijawiaja się również maski - maski szczurów. Gdy wkładają je uczestnicy biesiady, są aroganccy i niemili. Widzę, że Płatonow gardzi ludźmi, zniża ich do rangi zwierząt inteligentnych - czyli szczurów. Uważa, że kierują się instynktem i najniższym pobudkami, tak jak zwierzeta.
Cynizm, arogancja i pogarda dla ludzi jest widoczna na scenie w każdym geście, ruchu, slowie Płatonowa, wręcz odczuwam pogardę do siebie ze strony Płatonowa. Chociaż, dla mnie to już pogarda tak mocna, przez grę aktorską, szarość scenografii i jej symboliczną obecność, że mam już wrażenie, że reżyser, a nawet sam Krzystof Olchawa mną gardzi. Nie wiem czy to efekt zamierzony ale jedno jest pewne: trudne doświadczenie, szczególnie, przy założeniu przeżycia fascynującej przygody. Efekt szoku jednakże osiągnięty. Płatonow pokazał mi swój świat. Doceniam kunszt reżyserski ale szczerze mówiąc nie sadzę, żeby przeciętny widz był gotowy na na tak surowe przyjęcie. Jego odbiór może nie wiązać się z zachwytem ale czasami może wiazać się z ciekawością, która będzie pchała kolejne tłumy do obijrzenia spektaklu.
Nie mogę pominąć gry aktorskiej pozostałej grupy aktorów.
Generałowa (Marta Ledwoń)  ma rewelacyjny tembr głosu, spójny z jej ruchami, niezależnej kobiety i tekstami świadomej kobiety. Dzięki jej zdecydowanej postawie nie odważę się ocenić jej etyki.
Daniel Dobosz, którego widziałam po raz pierwszy,  przekonał mnie do siebie idealnym dopasowaniem do postaci chybotliwego, nie bardzo wiedzącego czego chce, nieporadnego ale potrafiącego wyłudzać Nikołaja.
Kolejna rola, która zwróciała moją uwagę,  to syn Żyda Wengerowicza, grana przez  Daniela Salmana. Młody człowiek z ideałami, nie poddający się manipulacjom głównego bohatera, mający swój sposób na życie, ciężko pracujący na swoje lepsze życie ale też znajacy możliwości kontaktowe, poważanego ojca.
Sergiusz, grany przez Pawła Kłosa, to szalony romantyk, za którego przyszłość bierze odpowiedzialność Generałowa. Chciałabym go widzieć jako rycerza Jedi ale to podróbka bez cech szczególnie wyróżniajacych....chaos i niepewność przebijają do widza.
Wprowadzenie do sztuki młodej Sofii (Lidia Olszak) obok Generałowej to jak picie młodego i starego wina. Pozwala to na uwydatnienie młodego "chcieć" i starszego, wzbogaconego doświadczeniem "być" i pokazanie gdzie jest szaleństwo a gdzie dopasowanie do rzeczywistości. Nadal nie oceniam etyki Generałowej.
Tak samo cyniczny jak Płatonow jest Osip, grany przez Wojciecha Rusina. Czechow pokazuje jak niedaleko jest zwykłamu złodziejaszkowi do poważanego Pana - w tym przypadku - bogatego Żyda Wengerowicza ora jak mogą ze sobą ściśle współpracować, podczas gdy spłeczeństwo tego nie widzi i nigdy o czymś takim nie pomyśli.
 Powtórzę jeszcze raz, majac na uwadze fakt, że Czechow miał 20 lat jak napisał tą sztukę: Czechow wielkim pisarzem był.
Płatonow ma żonę. To niespodzianka...Jego żona to Sasza (Teresa Sztejman-Lipowska) - bidula, która kocha i cierpi, żyje dla syna i męża, męczennica rodzinna. Płatonow uważa ją za nic nie wartą kobietę, bez ideałów porównuje ją do młodej, nowokultoruowo wyzwolonej Soni. Z powyższej sceny nasuwa się wniosek: miłość żony do męża, całkowicie mu podporzadkowanej nie ma sensu, jest nudna.
Wreszcie Bugrow (Tomasz Bielawiec) - jedyne światełko a raczej kolor spektaklu. Bogactwo i kolory idą ze sobą w parze wg kostiumologa spektaklu. Konkret za konkret i Pana nie ma. Wszystko tak jak należy.
Pietrin (Piotr Wysocki), przedstawiciel starszego pokolenia, widziany jest przez Płatonowa jako kolejny szczur, ktory albo coś zyska albo zostanie z niczym ale swojego chce i kropka.
Postać Jerzego Kurczuka - Szczerbuk - to typowy obraz służb państwowych, co to wypić i zabawić się lubi.
Głagoliew (Roman Kruczkowski) i Syn (Przemysław Gąsiorowski) zdają się być wystawieni na próbę swojej miłości, a może świadczą o jej braku...? Ojciec i syn, każdy swoje cele a przede wszystkim nie interesuje ich nic poza swoją wygodą i spelnienim ambicji.
Pominełam rolę Marty Sroki - Maria - której imponuje Płatonow, ale dobre obyczaje nakazują zachowywać się zgodnie z przyjętymi standardami społecznymi. Zachowuje się zgodnie ze standardami społecznymi, gdy patrzy społeczeństwo, ale gdy nie patrzy robi to czego wewnętrznie potrzebuje. Czyż to nie sztuka na dziś?
Na koniec Trylecki- Jerzy Rogalski - wpisuje się w pzeciętnego rosjanina poczatku XX w.,   50-60-letniego ojca, który został sam i topi smutki samotności w gorzałce.
Przyznaję, że potrzebowałam trzech dni żeby otrzasnąć się z szoku jakiego doznałam na spektaklu, ale czyż nie o to chodzi...?

źródło: teatr.lublin.pl 
Cytat tygodnia:
Boże, nie daj mi osądzać tego lub mówić o tym, czego nie wiem i nie rozumiem.
Antonii Czechow